Walczę o siebie, o swoje przekonania, wierzę, że postępuję słusznie.
Decyzja, nad którą zastanawiałam się długie tygodnie. Ludzie, którzy mnie przekonywali, próbowali odwieść od mojego postanowienia. Niespodzianki, zawsze i wszędzie, tylko z reguły nie powodują uśmiechu na twarzy.
Świadomość, że idę w dobrym kierunku, bo mam w sobie spokój, kiedy myślę o tym.
MIĘDZY ZDANIAMI
Kiedyś myślałam, że mając własnego bloga, można pisać, o czym się chce.
Tak to prawda, ale jak to bywa, nie zawsze i nie wszystko mogę.
Kiedyś jeszcze kompletnie nieświadoma jak to wygląda, myślałam zupełnie inaczej.
Teraz wiem, że moje zdanie może nie spodobać się innej osobie i może mnie np. obrażać u siebie na profilu.
Wiem, że jest mnóstwo ludzi, którzy potrzebują wręcz pokazać swoje niezadowolenie, kiedy ktoś robi inaczej.
Świadoma jestem, że pisać wprost nie mogę na pewne tematy, bo ja unikam kontrowersji, więc tworzyć jej nie chcę.
Otwórzcie szerzej oczy na to, co się dzieje wokół Was, bo patrzenie czasami nie wystarcza.
Bądźcie otwarci na inność, na odmienne zdanie drugiego człowieka.
Podchodźcie z szacunkiem do kogoś, kto podąża inną drogą niż Wy…
MIEĆ WŁASNE ZDANIE
Zawsze piszę, że warto mieć własne zdanie, wypowiadać je, ale z szacunkiem do drugiego człowieka.
Zastanawiałam się jakiś czas temu, czy idę w dobrym kierunku, bo mam własne zdanie, więc muszę dążyć do celu w zgodzie ze sobą.
Bijąc się z myślami, rozważałam, czy robię dobrze, bo tu nie chodzi tylko o mnie, bo moja rodzina to nie tylko ja.
Wielokrotnie słyszałam, że mam odwagę, by zmierzać zaciekle do tego, co sobie postanowiłam.
Kończyć to, co zaczęłam, że nie zmieniam zdania, bo inni mówią inaczej.
Idę w swoim kierunku, choć nie zawsze pewna, czy to dobra droga.
Mieliśmy własne zdanie, było nas więcej, ale wykruszyli się jak chleb domowej roboty…
Każdego dnia jeden mniej, tłumacząc, że nie mogą, mają rodziny, ja też mam…
Na koniec ze wstydem, ze spuszczoną głową, nie patrząc mi prosto w oczy, witali się i szybko wychodzili.
DECYZJA PODJĘTA
Nie zawsze wiem, jak postąpić, co jest tym właściwym…
Wtedy nie wiedziałam, ja czułam, że to, co robi większość, nie jest tym, co zrobić chciałabym ja.
Kiedy choć na moment pomyślałam, że znajdę się po tej drugiej stronie, wiedziałam, że to nie jest słuszne posunięcie.
Decyzja to dopiero pierwszy krok, bo na końcu tej drogi są konsekwencje, które pokazują czy to postanowienie było błędem, czy nie.
Po upływie pewnego czasu jedno jest pewne, że sytuacja zmieniła się, choć ja myślę, że to chwilowe…
Mam już więcej praw, choć świat krzyczał, że nikt taki jak ja więcej żyć jak inni nie będzie.
Konsekwencje odczułam pod każdym względem, bardzo szybko do mnie przyszły.
Czy choć przez chwilę żałowałam swojej decyzji?, nie, czas tylko utwierdzał mnie w przekonaniu, że postąpiłam słusznie.
Dlaczego los dał mi coś, a potem z zaskoczenia, decyzjami bezmyślnych ludzi zabrał?, chyba miał na mnie inny plan…
CZY POSTĘPUJĘ WŁAŚCIWIE?
Tak, postępuję właściwie, bo kiedy myślę sobie o tym wszystkim, jestem spokojna, to była dobra decyzja.
Czuję w sobie spokój, wiem, że to była słuszna, jedyna droga, którą mogłam wybrać.
W tym przypadku konsekwencje, z którymi przyszło mi się zmierzyć, nie są odpowiedzią, czy postąpiłam dobrze.
Bo choć utrudniają życie moje i mojej rodziny to żyję ze świadomością, że wciąż mam prawo wyboru.
Wiecie, ciężko żyć wśród ludzi, którzy myślą inaczej, mówią i robią zupełnie na odwrót niż Wy.
Zmiana otoczenia nie zawsze jest możliwa, jedynie ograniczenie kontaktów.
Jest jedna rzecz, której trzymam się od samego początku tego szaleństwa, jest to szacunek.
Możesz myśleć inaczej, możesz inaczej postępować, ale szanuj moje zdanie w tej kwestii, jak ja szanuję Twoje.
Wszystko ma jakiś cel, prowadzi nas do czegoś, uczy.
Mnie ta sytuacja nauczyła, że ludzie, którzy mają swoje zdanie, ale robią coś wbrew sobie prędzej czy później odczują frustracje.
Ona przyjdzie, bo co innego być do czegoś głęboko przekonanym, wierzyć w coś i to zrobić.
Co innego, zrobić coś, bo inni tak robią, nie chcą odstawać od stada…