...

ŻYĆ W MAŁŻEŃSTWIE, TYLKO NIE DLA SIEBIE

ŻYĆ W MAŁŻEŃSTWIE, KOBIETA PATRZĄCA W OKNO, TRZYMA W DŁONIACH KUBEK

Nawet nie wiem, po co ja właściwie to piszę, czy to coś zmieni?
Może po przeczytaniu tego dowiem się, że nie jestem jedyna, że inni też tak mają?…
Jestem ze swoim partnerem praktycznie od zawsze, odkąd pamiętam zawsze razem, jesteśmy już kilka lat po ślubie.
Tylko teraz jak patrzę na nasz związek, to nie wiem, czy nie opiera on się głównie na relacjach przyjacielskich… Nie wiem, czy ja go nadal kocham?…
Pochodzę z bardzo katolickiej rodziny, u mnie w domu nie było rozwodów, nie jest to nawet brane pod uwagę.
Nie ważne czy jesteś szczęśliwa, czy chcesz tak dalej żyć w małżeństwie, nie masz innego wyjścia.

Mam problemy, jeśli chodzi o sprawy łóżkowe…
Często nie chcę, ale nie mam prawa odmówić, jest mi też źle, kiedy mówię nie.
Zgadzam się, a potem czuje się jeszcze gorzej i koło się zamyka.
Nie zawsze tak było, tylko teraz między nami bywa różnie, kłócimy się, a on po proponuje seks na zgodę.
Nie potrafię w jednej chwili się przełamać i czerpać z tego satysfakcję…
Mam ogromne wyrzuty sumienia, że nie umiem sprostać jego oczekiwaniom, co mi wielokrotnie mówi.

Jestem teraz w trakcie leczenia (depresja), on nie do końca rozumie moją chorobę, mnie.
Poza tym to jesteśmy nawet zgodni, tylko pewnych kwestii przy nim nie poruszam, bo wiem, jaki ma do tego stosunek.
Ma mam własne zdanie, ale często zostawiam je dla siebie, bo nie chcę awantur.
Staram się, jak mogę, aby nasze małżeństwo było szczęśliwe, ale mam wrażenie, że jest to jakieś na pozór.
Nie wiem, co jeszcze mogłabym zmienić?, to moja wina, bo nie umiem mu dać całej siebie, coś mnie blokuje…

MOJE ŻYCIE, ALE JAKBY NIE DLA MNIE

Żyć w małżeństwie… czuję się czasami jak w klatce, miałam kilka razy ataki paniki.
Staram się cieszyć z naszego małżeństwa z tego, co mamy, czy naszych planów, ale to wszystko jest jakby obok.
Wykańczają mnie psychicznie te starania, cały czas muszę się pilnować, czasami myślę, że to życie jest nie dla mnie…
Myślałam kilka razy o rozwodzie, ale jest to nierealne, moja rodzina by tego nie zaakceptowała.
Oni by się mnie wyrzekli, a ja sama bym sobie nie poradziła, co zresztą często powtarza mi mąż.

Boję się o siebie, że w końcu umrę, tkwiąc w tej relacji…
Podporządkowana małżeństwu, mężowi i starająca się sprostać każdemu, nie mogąc zrobić coś dla siebie.
Ludzie odbierają nas jako zgodne małżeństwo, nasze rodziny mówią o nas z dumą, że inni powinni brać z nas przykład, to mnie wykańcza psychicznie.
Ja mam czasami dość udawania, ale zaraz potem pojawiają się straszne wyrzuty sumienia, że staram się za mało, stąd te problemy.
Taka wewnętrzna walka myśli, tego, co bym chciała z tym, co muszę, co wypada, bo jestem żoną…

Jednocześnie czasem w mojej głowie pojawia się wizja innego życia, zupełnie innego od tego, co prowadzę teraz.
Uśmiecham się przy tym skromnie, bo tyle mi pozostało, marzenia…
Myśląc o przyszłości, skupiam się tylko na tym, aby cieszyć się tym, co mam, jednak nie wyobrażam sobie nas razem za kilka lat…
Sama nie wiem, czego oczekuję, ale wiem, że to, co mam, mnie nie uszczęśliwia, nie umiem tego zmienić, więc żyję tak od lat.
Być może przyjdzie kiedyś taki dzień, że znajdę w sobie odwagę, by to zmienić, bo na dziś dzień nie mogę zrobić nic…

Może Ci się spodobać >>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Seraphinite AcceleratorOptimized by Seraphinite Accelerator
Turns on site high speed to be attractive for people and search engines.