Lubimy podpowiadać innym, ale dawanie rad to trochę jak stąpanie po cienkim lodzie, warto to robić z głową.
Doradzanie innym, nawet kiedy mamy dobre intencje może okazać się źródłem problemów.
Jak doradzać ludziom, by na tym skorzystali?
Spis treści
WZIĄĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SWOJE RADY
Przychodzi przyjaciel, koleżanka, pytają o radę, bo nie wiedzą, jak postąpić, pytają, co byś zrobiła na ich miejscu?
Podajesz wiele rozwiązań, różne warianty, doradzasz, jak umiesz, starasz się.
Rozmówca przytakuje i mówi, że wdroży w życie Twoje sugestie.
Następnego dnia otrzymujesz telefon z pretensjami, że Twoje zalecenia do niczego dobrego nie doprowadziły.
Wręcz przeciwnie, szef grozi zwolnieniem, a koleżanka boi się teraz o swoją posadę.
Obrzuca epitetami, a na koniec rozłącza się obrażona.
Kto ma wziąć odpowiedzialność za to zdarzenie, za zmiany, które zaszły?
Kto jest winien, że sytuacja potoczyła się nie w tym kierunku, co obie oczekiwałyście?
Koleżanka obrażona, Ty zniesmaczona, takie doradzanie innym, niby nic, a jednak…
Przykład:
Nawet jeśli koleżanka dobrze zrozumiała przedstawione przez Ciebie przykłady i wdrożyła je w życie, nie musi to oznaczać sukcesu.
Po przedstawieniu swojego punktu widzenia dla szefa on mówi jej, że nie musi dłużej obejmować tego stanowiska. Na jej miejsce ma kilka innych, chętnych osób.
Ona czuje złość i zażenowanie postawą przełożonego, ale obrywa się Tobie, bo to były Twoje rady.
Tobie kiedyś to przyniosło awans i podwyżkę, jej poniżenie przez pracodawcę. Inna sytuacja, inni ludzie, inne miejsce.
ZROZUMIEĆ SYTUACJĘ DRUGIEJ OSOBY
Czasami słyszę komentarze ludzi, że ktoś postępuje źle, bo zamiast zmienić coś w swoim życiu, żyje tak i narzeka.
Ludzie będący nieszczęśliwi, ale nie umiejący zmienić swojego życia.
Wiele relacji, które potrzebują naprawy, ludzi, którzy szukają rozwiązań i osób chcących doradzać innym…
Najłatwiej jest udzielać rad, bo mówić może każdy, ale nie dla każdego zmiana już teraz jest możliwa.
Nie zawsze potrafię postawić się w sytuacji danej osoby, wyobrazić sobie jak może wyglądać jej codzienne życie.
Nawet kiedy próbuję sobie to uzmysłowić, nie jest to wystarczające, by wiedzieć, czy zrozumieć.
Nie można zdać sobie sprawy z postępowania innego człowieka, nie będąc nim, nie żyjąc jak on.
Między innymi dlatego nie lubię doradzać, bo coś może być takie proste dla mnie, ale niewykonalne dla kogoś z wielu powodów.
Zobaczyć czyjeś życie jego oczami, wejść w buty tej osoby, spojrzeć na sprawy z jej perspektywy…
Przykład:
Kobieta mająca dwoje dzieci, próbująca zmienić męża, od lat walczy o lepsze traktowanie. Już zdążyła się do tego przyzwyczaić, to jest jej życie.
Słyszy rady, odejdź, zostaw go, on na Ciebie nie zasługuje, nie szanuje Cię.
Osoba od lat tkwiąca w takim związku nie zawsze ma siłę, by zawalczyć o siebie. Nie jest często gotowa na zmiany, boi się ich, bo to jest nieznane dla niej, inne życie.
Nie można od takiej kobiety oczekiwać, że po usłyszeniu rady odejdzie od męża, nie, tak się nie stanie.
Taka osoba potrzebuje pomocy specjalisty, przyjaciół, rodziny, nie wystarczy dobra rada.
DORADZANIE PRZEZ PRYZMAT SWOICH DOŚWIADCZEŃ
Zawsze jak piszę tekst, to opisuję swoje odczucia, emocje z tym związane, zmiany. Naturalna kolej rzeczy, ale dla mnie.
To jak postąpiłam ja, jest nie zawsze i nie dla wszystkich. Twoja sytuacja może być na tyle trudna i skomplikowana, że skorzystać z tego nie możesz.
Coś, co przeżyłam ja i mnie w pewien sposób ukształtowało, nie musi tak samo zadziałać na Ciebie.
Nawet kiedy mówię, ja przeżyłam coś podobnego, zapewne czułam te same emocje, strach, ból, brak wiary, że mi się uda.
Możesz mieć podobne życie, ale niekoniecznie na koniec znaleźć się w tym samym miejscu co ja.
Dzielą nas inne przeżycia, otaczają inni ludzie, napotykamy inne problemy.
Masz podobne doświadczenia, ale czy czujesz się na siłach pójść tą drogą, w nieznanym kierunku?
Czy masz w sobie determinację i czy tak naprawdę wiesz, czego chcesz?
Odpowiedz, jest w człowieku, odpowiedzią nie jestem ja i moje rady.
Przykład:
Kobieta w podobnym wieku ma takie same doświadczenia, świat postrzega zupełnie jak Ty.
Widzisz, że dusi się w tym związku, szuka przestrzeni, miłości, szacunku tak jak Ty kiedyś.
Mówisz jej, odejdź od niego, poradzisz sobie, ja tak zrobiłam i zobacz, jestem teraz kobietą sukcesu.
Przekonałaś ją, podąża w kierunku zmian, ale problemy, które po drodze napotyka, różnią się od Twoich, miałaś łatwiej.
Ona nie ma takiego wykształcenia, bez pieniędzy i nie może znaleźć pracy.
Zmieniła swoje życie, nie ma już tamtych problemów, ma nowe, z którymi sobie nie radzi.
Pomagasz jej nadal?, bo przecież mówiłaś, że jej życie zmieni się na lepsze, będzie żyć jak Ty…
POMAGAJMY, ALE ROZSĄDNIE
Nie rozsądne jest patrzenie na innych przez pryzmat swoich własnych doświadczeń i swojego światopoglądu.
Często sobie powtarzam, że coś, co pomogło mi, niekoniecznie jest dobrym rozwiązaniem dla innych.
Nie mówię ludziom, co mają robić. Nie kieruję do innych złotych rad, bo coś zadziałało u mnie.
Można porozmawiać, wysłuchać, ale podjęcie decyzji nie należy do mnie.
Często wydaje nam się, że znamy odpowiedz na każde pytanie.
Nieproszeni doradzamy innym, nie zastanawiając się, czy rozmówca tego potrzebuje?
Nas samych denerwuje wtrącanie się w nasze życie, wysłuchiwanie niezawodnych rad, to działa w obie strony.
Warto czasami pomilczeć, nie powiedzieć nic, wysłuchać i nie skomentować.