Próbuję sięgnąć pamięcią do pierwszych Świąt Bożego Narodzenia. Niewiele pamiętam, widzę tego dnia siebie, siostrę, jesteśmy u Dziadków.
Jest miła rodzinna atmosfera, choć mama chodzi zła jak osa i kłócą się z tatą. Następne święta to już porażka u nas w domu, niezliczona liczba błędów. Jedna myśl ze mną została, przez lata utwierdzałam się w przekonaniu, że nienawidzę Świąt Bożego Narodzenia…
DZIECIĘCE WSPOMNIENIA
Serio czy rodzice nie zdają sobie sprawy z faktu, że kiedy rozmawiają albo kłócą się o to, że nie mają pieniędzy na drzewo, to nie wpłynie to na dziecko?
Otóż wpłynie!, nawet bardzo, bo słowa „święta, albo opał” robią ogromne wrażenie na kilkulatku.
Uczestnicząc w tym wszystkim, będąc świadkiem, słysząc, że oni boją się tego, co będzie jutro, ja bałam się tysiąc razy mocniej. To patrzenie, że mama nie przygotowuje świąt, tak jak robi się to w innych rodzinach. Ten strach, czy znajdę coś pod choinką i te wyrzuty sumienia.
Wyrzuty, bo jeśli jednak zabawka była, to pewnie przez nas teraz nie będzie na drzewo.
Z każdym rokiem czułam większy niepokój, kiedy zbliżał się ten czas… Ja zwyczajnie nie wiedziałam jak będzie tym razem, ale zdawałam sobie sprawę, że niezbyt przyjemnie.
Któregoś roku moja przyjaciółka wpadła na pomysł, żebyśmy sobie robili upominki świąteczne, na samą myśl, że mam powiedzieć o tym mamie mnie zmroziło.
Kiedy ona jest zła albo smutna to ja mam jej jeszcze dokładać problemów, bo sobie jakieś prezenty wymyśliłam… Mimo, że z biegiem lat starałam się zawsze, aby te święta miały jakąś magię w sobie, to chcąc czy nie stawałam się na nie zimna i obojętna.
Jak reagować, kiedy widzisz, że mama pogrążona w depresji siedzi przy kuchennym stole, ale nie, ona nie gotuje, ona patrzy na widok za oknem, a tego dnia jest wigilia…
JAK PRZEKONAĆ DO ZMIANY I ZACHĘCIĆ DO DZIAŁANIA?
Wiele razy próbowałam nią potrząsnąć, zmienić jej nastawienie. Namawiałam na zakupy prezentów, bo mój brat był jeszcze malutki, chciałam, żeby, choć on cieszył się tego dnia.
Tak nastała era, na kupowanie wszystkim prezentów, a potem pakowanie ich, swojego włącznie. Chyba, dlatego mam teraz taką straszną presję, jeśli chodzi o prezenty.
Wcale nie cieszą mnie te duże, ale te, których się nie spodziewałam, które były prawdziwą niespodzianką… Mimo że sprzątałam, tak dokładnie, że zdobiłam balkon, tak równo i idealnie. Potem zaczęłam też gotować, to tych świąt nigdy nie było, nie było ich dla mnie…
Zostałam w domu sama z bratem, a siostra po szkole średniej wyjechała z chłopakiem za granicę. Przyjechali któregoś razu na święta, starałam się wtedy bardziej, jeszcze lepiej wszystko przygotowałam.
Chciałam, aby było im miło, żebyśmy razem spędzili ten czas, a jak wyszło? Tak, że wszystkim kupili piękne prezenty, a ja?… a mnie jej chłopak nie lubił.
Nawet długo nie byli, a potem pokazali się po kilku dniach, znowu na chwilę.
Podobnie do siostry i ja zamieszkałam za granicami kraju, nawet nie tęskniłam za świętami w domu, nie potrzebowałam ich, nie chciałam.
Już wtedy potrafiłam powiedzieć, że nienawidzę Świąt Bożego Narodzenia. Uczestniczyłam w nich z szacunku do innych, sama przestałam je przygotowywać, do czasu…
NIENAWIDZĘ ŚWIĄT
Kiedy wymyśliłam sobie, że moje rozpadające małżeństwo uratuje magia Świąt Bożego Narodzenia, rodzinne święta w Polsce. Na samą myśl o tym nadal robi mi się słabo…
Magii nie było, a święta to była jedna wielka farsa, której starałam się za wszelką cenę nie zauważać. Czyli jak zawsze, sprzątałam, gotowałam, tylko z taką małą różnicą, że na rękach z rocznym dzieckiem…
Moja druga połówka nie raczyła uczestniczyć w tym jakże pięknym czasie świąt! Tylko ja wiedziałam, że moje małżeństwo to fikcja.
Nikomu nie powiedziałam, nie chciałam innym psuć tego „magicznego” czasu, wystarczy, że ja miałam spierdolone kolejne święta…
To były ostatnie święta w moim rodzinnym domu, na samą myśl chce mi się wyć z rozpaczy…
Minęło wiele lat, mam teraz swoją rodzinę, nowego męża, dzieci… ale każdy okres świąt to walka.
Wewnętrzna walka małej Ani z tą już dorosłą… Ja wiem, że muszę się starać dla dzieci, im stworzyć piękne święta, cudowne wspomnienia.
Tylko jak to uczynić, kiedy mała Ania wciąż to wszystko pamięta i każdego roku broni się, bo nie chce tego znowu przeżywać?…
Mój dom rodzinny, miejsce pełne wspomnień, chyba zawsze będzie miał dla mnie wartość i znaczenie. Kiedyś marzyłam, że w przyszłości będziemy się tam spotykać wszyscy razem, ze swoimi rodzinami, dziećmi.
Myślałam, że będzie to nasz czas, pełen rodzinnej atmosfery. Na zawsze wymarzę z pamięci tamte wspomnienia i zastąpię je nowymi, pięknymi, wartymi zapamiętania.
Żeby iść dalej trzeba zamknąć za sobą stary rozdział w życiu, ale te drzwi zamknąć się nie chcą, jakby cały czas były popsute…