Każdy z nas w różnych momentach życia staje przed wyborem, czy obwiniać innych za swoje niepowodzenia, czy wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie. Często szukamy winnych wśród rodziny, znajomych, a nawet nauczycieli, by zrzucić z siebie ciężar porażek. Jednak to, co naprawdę determinuje naszą przyszłość, to nasze własne decyzje, a nie wpływy z zewnątrz. Refleksja nad własnymi błędami i doświadczeniami może stać się punktem zwrotnym w naszym życiu, prowadząc do zrozumienia, że odpowiedzialność za nasze życie spoczywa wyłącznie na nas.
Dlaczego obwiniamy innych?
Bardzo często za wiele rzeczy czy zdarzeń, które mniej lub bardziej wpłynęły na nasze życie, obwiniamy innych. Jesteśmy źli, że pewne sytuacje doprowadziły nas do miejsca, w którym jesteśmy obecnie, i zaczynamy szukać winnych.
Próbujemy przerzucić odpowiedzialność za nasze błędne decyzje na innych, co pozwala nam poczuć chwilową ulgę. Udajemy przed sobą, że to wszystko nie jest naszą winą, bo tak jest łatwiej.
Można przeżyć życie, powoli wiosłując, unikając wysokich fal, lekceważąc innych. Można kryć się przed światem, udając, że się w nim uczestniczy. Następnie szukać winnych za każde niepowodzenie, bo skoro słuchaliśmy innych jak wyroczni, to oni są odpowiedzialni za to, co się nam przytrafiło. Takie myślenie to błędne koło, które prowadzi donikąd.
Odpowiedzialność za własne decyzje
Nawet gdy pozwalamy innym doradzać czy wtrącać się w nasze życie, ostateczna odpowiedzialność za podjęte decyzje spoczywa na nas. Ja już jakiś czas temu przestałam mówić, że to, co przytrafiło mi się w życiu, jest czyjąś winą.
Nie poszłam na studia, bo opieka nad młodszym bratem pochłaniała mnie do tego stopnia, że moje wyniki w nauce były żenujące. Moja polonistka złamała mi serce, kiedy oświadczyła, że skończę szkołę, jeśli nie podejdę do matury. Oczywiście miałam wybór, ale jako dziewiętnastolatka go nie dostrzegałam. Ze spuszczoną głową przytaknęłam. Postąpiła okropnie, ale to ja nie postarałam się wystarczająco.
Jej największym argumentem było to, że nie umiem pisać opowiadań czy innych form pisemnych. O ironio, nie wiem nawet, jak się do tego ustosunkować, ale pozdrowień ode mnie nie dostanie. Może kiedyś dodam jej dedykację w mojej książce.
Było mi bardzo ciężko pod wieloma względami, ale to nie jest wytłumaczenie. Życie właśnie na tym polega – nie zawsze świeci słońce. Nadal pamiętam rozkład dwóch autobusów, które miałam do wyboru, rano i wieczorem. Mogłam też wybrać trzecią opcję – autobus po południu i ponad trzy kilometry pieszo. Kusząca opcja…
Pamiętam doskonale, którzy sąsiedzi, mimo deszczu, śniegu czy mrozu, nigdy mnie nie podwieźli. Zapewne moje 160 cm wzrostu i wypchany plecak ich odstraszały – wzięli mnie za gwałciciela…
Życie zgodne z własnymi wyborami
Nie spełniłam swoich marzeń, nawet nie zaczęłam ich realizować. Byłam zła, że moje życie potoczyło się w sposób, którego nie chciałam i nie planowałam. Moje plany, moje marzenia – ja miałam być psychologiem i pracować w szkole z dziećmi… Miałaś, miałaś, ale nie wyszło.
Wtedy nie wiedziałam, że los szykuje dla mnie coś innego. Może to nie było dla mnie? Nigdy nie myślałam w tych kategoriach, ale gdyby okazało się, że nie umiem rozdzielić pracy od życia osobistego? Może siedziałabym teraz w depresji, czując, że problemy tych dzieci przygniatają mnie każdego dnia mocniej i mocniej… Nie wiem tego i raczej się nie dowiem. Odpuściłam.
Często nasza złość i niezadowolenie wynikające z niesatysfakcjonującego życia są przerzucane na innych. Ja również tak robiłam. Winiłam innych, niezależnie od tego, że to były moje decyzje i moje życie. Dlaczego? Bojąc się odpowiedzialności, postępowałam tak, jak wskazywali mi inni, więc uważałam, że winę za moje niepowodzenia powinni zebrać oni.
Czy zbierali? Nie. Jak to mówią, to Ty spijasz pianę z tego piwa, które sobie nawarzyłaś. Nie myśl sobie, że ktoś weźmie na siebie odpowiedzialność za Twoje błędy – inni mogą co najwyżej odwrócić się do Ciebie plecami.
Jak uniezależnić się od wpływu innych?
O ironio, teraz gdy wyczuwam, że ktoś próbuje mnie podporządkować, włącza mi się w głowie wyjąca syrena ostrzegawcza. Nikt nie poniesie konsekwencji beznadziejnych decyzji, które podejmujesz pod presją innych – tylko Ty będziesz musiał się z nimi zmierzyć. Zrozum to wreszcie i przestań uciekać.
Ja i moje decyzje – nic innego nie doprowadziło mnie tu, gdzie jestem. Kiedyś często martwiłam się, by moje decyzje, postępowanie i słowa nie zraniły innych. Czemu tyle o tym myślałam? Chyba chciałam być lubiana za wszelką cenę. Teraz, jako dzisiejsza Anna, mam to głęboko – sami sobie dopowiedzcie.
Powtarzam często, że to, co inni mają do powiedzenia na mój temat, to nic innego jak ich opinia, a nie szczera prawda o Ani. Kiedyś dużo o mnie mówili – wiem. Teraz tego nie wiem, bo z nikim nie mam kontaktu i żyje mi się wyśmienicie. Nie musimy udawać i podtrzymywać głupich i niepotrzebnych relacji. Nic nie musicie.
Jak piękne wydaje się życie, gdy mówisz to, co myślisz, czujesz i chcesz. To jest właśnie to, czego pragnęłam, ale nie wiedziałam o tym wcześniej.
Wpływ decyzji na życie
Czasami zastanawiam się, czy powinnam podziękować pani P. Jej decyzja o zakończeniu mojej edukacji sprawiła, że jestem tu, dwa tysiące kilometrów od ojczyzny. Byłam lubiana i znienawidzona przez wielu znajomych. Byłam samotną matką. Miałam chore relacje z kłamcami. Miałam się za Elsę, ale w końcu zrozumiałam, że jestem tylko Anną. Jak to mówię – królewna zrzucona z tronu była zdana tylko na siebie, bo ludzie są i znikają.
Kiedyś powiedziałabym: biedna Ania. Ale nie, to było moje życie, moje często błędne decyzje i moje postępowanie. Przestałam się już biczować, bo co było, to było – nie zmienię przeszłości i Ty również tego nie możesz uczynić. Możesz natomiast rozważniej podejmować decyzje w teraźniejszości. Być rozważniejsza w przyszłości, zrozumieć swoje błędne decyzje, by już nie postąpić podobnie.
Miałam pracować z dziećmi. Trochę tak jest, bo ludzie z naszego domu starców są czasami jak dzieci. Wiecie – życie zatacza swoje koło. To nie jest moje miejsce na zawsze, wiem to, ale los jakiś plan miał, że mnie tam dał.
Podsumowanie
Każdy z nas staje przed wyborem – czy bierze pełną odpowiedzialność za swoje życie, czy woli obarczać winą innych. Jednak prawda jest prosta – to my sami podejmujemy decyzje, które wpływają na nasze życie. Zrozumienie tej prostej zasady może uwolnić nas od frustracji i niezadowolenia.
Nikt poza nami nie ponosi odpowiedzialności za nasze wybory. Możemy jedynie wyciągnąć wnioski z przeszłości i kierować swoim życiem świadomie, nie zrzucając winy na innych. Odpowiedzialność to klucz do prawdziwej wolności i spełnienia.
Chcesz zmian? To rusz swoje cztery litery z kanapy, skończ narzekać i zacznij działać!